czwartek, 14 sierpnia 2014

Już jestem! + Kilka nowości

Cześć Wam!

W ubiegły piątek wróciłam do domu. Cały lipiec i kilka dni sierpnia spędziłam w Niemczech. Byłam tam w celu zarobkowo-wypoczynkowym. Podjęłam pracę w jednej z firm logistycznych. Przyznaję, że nie było lekko. Połączenie pracy siłowej z umysłową (cały czas należy być skupionym nad tym co się robi, by w porę wychwycić ewentualną pomyłkę) nie jest łatwe. Na szczęście przeżyłam, dałam radę i od teraz żadnej pracy się nie boję! :)

Podróż do Polski minęła całkiem przyzwoicie. 
Zdjęcie w samochodzie musi być :).


Będąc w Niemczech naczytałam się bardzo dużo pozytywnych opinii o kosmetykach Ziaji z serii oczyszczanie. Mój mózg pragnął ich tak bardzo, że ledwo wytrzymałam do chwili, kiedy stałam się ich posiadaczką. 
Szukałam ich chyba we wszystkich aptekach...w Krakowie, w Tarnowie, aż w końcu natrafiłam na nie w małej osiedlowej drogerii (szukałam ich tak daleko, a były tuż pod nosem :P).


1. Ziaja; krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc, liście manuka. Cena- 8,70zł
2. Ziaja; tonik zwężający pory na dzień/na noc, liście manuka. Cena- 8,50zł
3. Ziaja; pasta do głębokiego oczyszczania przeciw zaskórnikom, liście manuka. Cena- 8,50zł

Dziś już jestem po pierwszym testowaniu. Potrafię powiedzieć tylko tyle, że  produkty przyjemnie pachną i jak na razie nic mnie nie uczula. To dobra wróżba, dlatego niebawem wyczekujcie recenzji!

Do mojej kosmetyczki wpadło też kilka rzeczy z kolorówki.


1. Manhattan, Wake up concealer- jest to nic innego jak korektor pod oczy, w odcieniu 1. Kupiłam go w Rossmannie w Niemczech. Zapłaciłam za niego 2,50 E. Użyłam go już kilka razy i...jestem zadowolona. Korektor jest jasny, dopasowuje się do koloru skóry, delikatnie rozświetla i maskuje "zmęczone" okolice pod oczami. Jedyny minus jaki do tej pory zauważyłam, to to, że nie utrzymuje się specjalnie długo.
Jeśli chcecie taką szczegółową recenzję tego produktu, ze zdjęciami i opisem jak zachowuje się po zaaplikowaniu, proszę dajcie znać w komentarzach :).

2. Manhattan, Glowing Goddess Shimmer Powder, PINK PARADISE- róż do policzków. Cena; ok.5E. Jeszcze nic na jego temat nie potrafię powiedzieć :).

3. Maybelline, COLORAMA- lakier do paznokci w przepięknym  różowym"barbie" kolorze. Numerek 262.

4. Catrice, eye brow- kredka do brwi. Ja wybrałam w kolorze 040 Don't Let Me Brow'n. Kolor trafiony w 10! Jednak zamierzony efekt nie utrzymuje się zbyt długo. Po kilku godzinach ściera się, brwi tracą na kolorze. Kupiłam ją w Rossmannie za 2,50E.


Najbardziej jestem ciekawa działania kosmetyków z Ziaji. Czy rzeczywiście pomagają w walce z zaskórnikami??  Jeśli testowałyście któreś z nich, to koniecznie napiszcie mi swojej spostrzeżenia.


Pozdrawiam!

Ciniax03

wtorek, 1 lipca 2014

Alverde, BEAUTY&FRUIT 3in1 Reinigungsschaum Limette Apfel

Witajcie!

Dziś przychodzę do Was z recenzją pianki do mycia twarzy firmy 
Alverde, BEAUTY&FRUIT 3in1 Reinigungsschaum Limette Apfel
Kosmetyk ten trafił do mnie w połowie stycznie br. jednak dopiero w maju zaczęłam go testować. Jest to preparat w 100% naturalny, wegański, którego możemy znaleźć w niemieckiej drogerii dm. Cena: ok.3,50 Euro/150ml. 

Producent gwarantuje:
-dokładnie oczyszcza,
-usuwa wodoodporny makijaż
-rozjaśnia i tonizuje
Produkt przeznaczony jest do cery normalnej i mieszanej.


Zastosowanie: Przed użyciem wstrząsnąć! Stosować na twarz, szyję i dekolt. Usunąć dużą ilością ciepłej wody. 


Polimerowe opakowanie z pompką-fenomenalne! Pompka spisuje się świetnie. Dozuje odpowiednią ilość produktu (zdjęcie poniżej). Szata graficzna też jest bardzo przyjemna dla oka. Nakładka po nałożeniu nie zlatuje (słychać taki charakterystyczny trzask!), to bardzo ważne przy tego typu opakowaniach, ponieważ, jeżeli chcemy zabrać kosmetyk ze sobą w podróż, to mamy pewność, że przez przypadek produkt nie zabrudzi nam reszty rzeczy. 


Jak możecie zauważyć na wyżej zamieszczonym zdjęciu, pianka nie jest tak gęsta jak np. pianka przeznaczona do golenia. Jej konsystencja jest lekka, delikatna i nabita pęcherzykami powietrza.
Cytrusowy zapach sprawia, że myślami przenosimy się w czasie do lat dzieciństwa, kiedy królowały Zozole :D i mam tu na myśli te pomarańczowe, jabłkowe i cytrynowe.

Jako, że jest to produkt wegański, nie znajdziemy w nim nieorganicznych związków.
  
Na pierwszym miejscu znajdziemy wodę (aqua), następnie alkohol etylowy (alcohol*), który w tym przypadku jest rozpuszczalnikiem substancji, które nie są rozpuszczalne w wodzie. Jednak jak się okazuje, alkohol wcale nie jest taki straszny jak go malują. Wczoraj oglądając jeden z filmików na YT dowiedziałam się, że etanol przeciwdziała procesowi starzenia się skóry... Fakt, może wysuszać, ale przecież zawsze nakładamy później jakiś preparat nawilżający :), więc sądzę, iż nie ma się czego bać. 
Dalej w składzie mamy:
  • Coco-Glucoside- poliglukozyd kwasów oleju kokosowego, łagodna substancja myjąca.
  • Sodium Coco-Sulfate- surowy środek czyszczący.
  • Glycerin- gliceryna, hydrofilowa substancja nawilżająca, ułatwia transport innych substancji wgłąb skóry.
  • Malus Domestica Fruit Water- nie wiem czy dobrze to przetłumaczyłam, ale jest to woda z pierwszymi komórkami macierzystymi roślin. Jeżeli źle mówię, to proszę poprawcie mnie :). Wykazuje właściwości przeciwzmarszczkowe oraz zwiększa żywotność komórek macierzystych skóry.  
  • Glyceryl Oleate- monogliceryd kwasu oleinowego, emolient.
  • Citrus Aurantifolia Fruit Extract- ekstrakt z owocu limonki, działanie rozjaśniające.
  • Citric Acid- kwas cytrynowy, działanie złuszczające, usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę. 
  • Tocopherol- witamina E, antyoksydant.
  • Hydrogenated Palm Glycerides Citrate- uwodornione glicerydy oleju palmowego.
  • Parfum**- perfum.
  • Limonene**- składnik kompozycji zapachowych.
  • Citral**-  składnik kompozycji zapachowych.
  • Linalool**-  składnik kompozycji zapachowych.

Produkt po nałożeniu na twarz nie traci swojej konsystencji. W połączeniu z wodą naprawdę bardzo dobrze usuwa makijaż. Nie wiem jak jest jeśli chodzi o makijaż wodoodporny, ale jeśli chodzi o taki standardowy: fluid, maskara, kredka do oczu, eyeliner- spisuje się świetnie! Dokładne oczyszczenie- jak najbardziej. Czy tonizuje...może, nie jestem w stanie tego stwierdzić, ale na pewno nie rozjaśnia. 
Kolejnym plusem jest to, że nie podrażnia oczu ani śluzówek nosowych. Nie wysusza naszych ust, co też jest bardzo istotne. Nie powoduje uczucia ściągniętej, przesuszonej skóry, ale mimo wszystko nałożenie kremu na twarz jest mile widziane :). Nadaje się do stosowania rano i wieczorem (ja właśnie tak go stosuję i jestem zadowolona).
Niestety ma jeden minus... zapycha. Nie jest to jakiś nawał wągrów i zaskórników naraz, ale takie pojedyncze egzemplarze się zdarzają i to w takich miejscach, gdzie przed jego zastosowaniem nawet bym się nie spodziewała, że własnie w tym miejscu będę miała jakieś zaskórniki.

Reasumując jest to dobry produkt, który zaoszczędza nam zarówno czas jak i pieniądze, ponieważ dobrze myje i usuwa makijaż. Nie musimy bawić się w micele i inne płyny do demakijażu ;), które wiążą się z dodatkowymi kosztami.
 Ocena ogólna: 3,5/5.

Miałyście go? Co o nim sądzicie?

Udanych wakacji!!


Ciniax03

niedziela, 11 maja 2014

FlosLek, Żel ze świetlikiem lekarskim i aloesem do powiek i pod oczy

Witajcie!

Po dosyć długiej nieobecności, wracam do Was pełna wigoru i energii do dalszego działania! Mam teraz więcej wolnego czasu, dlatego postaram się to wykorzystać i nadrobić wszystkie zaległości na blogu.

Dziś pragnę przedstawić Wam mojego ulubieńca do pielęgnacji okolic oczu z firmy FlosLek, Żel ze świetlikiem lekarskim i aloesem

Kupiłam go jakiś czas temu w drogerii Hebe, wówczas był na promocji i zapłaciłam za niego ok.6 zł. Cena standardowa to ok.8 zł/10g.


Z racji tego, że dużo ćwiczę i nie uzupełniam adekwatnej objętości wody (cały czas pracuję nad tym, jednak to nie jest takie proste jakby się wydawało :]) moja skóra wokół oczu zbuntowała się. Pojawiły się na niej takie białe (widoczne z bardzo małej odległości) małe krosteczki. Dodatkowo czułam, że skóra w tym miejscu po prostu błaga mnie o dodatkowe nawilżenie (krem stosowany na cała twarz nie wystarczał) i jest podrażniona. 
W końcu postanowiłam zakupić jakiś krem pod oczy. Jako, że ten z Rival de Loop się u mnie zupełnie nie sprawdził, traf padł na FlosLek.

Żel zamknięty jest w małym polimerowym słoiczku... moim zdaniem nie jest to rewelacyjne rozwiązanie, ponieważ chcąc wydobyć produkt musimy wsadzić do środka naszego palucha, a co za tym idzie przenosimy zarazki do opakowania. 

Od producenta:


Tak jak zaleca producent nanosiłam niewielką ilość żelu i puszkiem serdecznego palca rozprowadzałam go po dolnej i górnej powiece. Produkt stosowałam przez dwa miesiące, codziennie, dwa razy dnia (rano i wieczorem). Ulgę poczułam już po pierwszym użyciu! Z dnia na dzień skóra wokół oczu stawała się delikatniejsza i jaśniejsza, jednak mógłby bardziej nawilżać. Jego właściwości nawilżające w skali od 1 do 5 oceniam na 3,5. Widoczne z bliska małe białe krosteczki zniknęły, a efekty nieprzespanej nocy tzw. "worki" po zastosowaniu tego preparatu również zostały redukowane. Nie przechowywałam owego produktu w lodówce, ale mimo to uczucie przyjemnego chłodzenia było odczuwalne.  

Konsystencja i skład:


Żel można porównać do gęstego kisielu. Bardzo łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Nie uczula, nie podrażnia i jest bardzo wydajny (był ze mną ponad dwa miesiące). Wieczorem zazwyczaj nakładałam go troszkę więcej i niestety rano budziłam się z zaschniętą "skorupką" w kąciku oka. Kosmetyk praktycznie nie pachnie. Jest wyczuwalny tylko taki delikatny, apteczny zapach.

Kolejną dobrą stroną tego kosmetyku jest skład


Na pierwszym miejscu mamy wodę, a już na trzecim występuje
 Aloe Arborescens Leaf Extract- ekstrakt z aloesu drzewiastego, który łagodzi ból w przypadku naruszenia struktury skóry.
Euphrasia Officinalis Extract-ekstrakt ze świetlika lekarskiego, substancja przeciwzapalna, przynosi ulgę i ukojenie.
Panthenol- prowitamina B5, substancja nawilżająca, przeciwzapalna, przyspiesza proces regeneracji naskórka, nadaje skórze uczucie gładkości. 
Chamomilla Recutita Flower Extract- substancja zapobiegająca stanom zapalnym skóry, łagodzi podrażnienia.
Bisabolol- naturalny składnik rumianku o bardzo silnych właściwościach kojących, łagodzących i przeciwzapalnych. łagodzi podrażnienia skóry, zapobiega zaczerwienieniom.
Glucose- glukoza, wykazuje działanie nawilżające.
Salvia Officinalis Leaf Extract- ekstrakt z szałwii, działa przeciwzapalnie.
Althaea Officinalis Root Extract- ekstrakt z korzenia prawoślazu, łagodzi podrażnienia, regeneruje naskórek, nawilża i działa przeciwzapalnie.
Allantoin- alatonina, substancja przeciwzapalna, łagodzi podrażnienia, wspomaga proces regeneracji naskórka.

Nie jest to kosmetyk naturalny, dlatego w składzie oprócz ekstraktów itd. znajdziemy również:
 Propylene Glycol, Butylene Glycol- substancje hydrofilowe. Przenikają przez warstwę rogową naskórka i ułatwiają transport innych substancji wgłąb skóry.
Triethanolamine-regulator pH.
Carbomer- zagęstnik.
Imidazolidinyl Urea, Methylparaben- konserwanty.


Reasumując kosmetyk działa dobrze. Dodatkowo jest niedrogi i znajdziemy go również w aptekach :). 
Polecam go osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z kosmetykami do pielęgnacji okolic oczu lub osobom, których skóra nie wymaga dużego nawilżenia. 
Ocena: 4/5.

Używałyście go?? Co o nim sądzicie?

Ciniax03

czwartek, 6 lutego 2014

Miss Sporty, nail expert BASE & TOP COAT glossy nails

Witajcie Kochani!

Muszę się pochwalić, że w te ferie nie grzeszę lenistwem! Siedzę nad książkami/podręcznikami do chemii i się dokształcam :]. Może się to komuś wydawać dziwne lub nie, ale na prawdę rozwiązywanie zadań z chemii jest dla mnie taką pozytywną odskocznią od całego świata i relaksuję się przy tym :]. Nie wyobrażacie sobie jaką mam radochę, jak w końcu jakieś trudne zadanie mi wyjdzie :D. Wyglądam wtedy jak dziecko, które dostało caaaaała reklamówkę słodyczy! <3

Chcę Wam przedstawić dosyć niepozorny produkt, który jest moim największym ulubieńcem paznokciowym.

Miss Sporty, nail expert BASE & TOP COAT glossy nails

Produkt łączy w sobie dwie funkcje: 
1. Baza- użyta pod lakier: chroni paznokcie przed odbarwieniem
2. Połysk- warstwa wierzchnia: nadaje połysk i trwałość

Znalazłam go w Rossmannie w szafie Miss Sporty. Cena w granicach 8 zł/ 8 ml.

Kupiłam go na początku grudnia i od tamtej pory towarzyszy mi podczas każdego malowania paznokci. Jak widzicie na załączonym powyżej obrazku zużyłam go połowę. Wydaje mi się, że jest to niewielkie zużycie biorąc pod uwagę, że maluję paznokcie średnio dwa razy w tygodniu. Z tego też powodu śmiało mogę stwierdzić, iż jest bardzo wydajny! Konsystencja po dwóch miesiącach używania nie zmieniła się. Produkt w dalszym ciągu jest rzadki, a właściwości są takie same. Fioletowy kolor tej bazy czy też top coat'u jest niewidoczny na paznokciach (zachowuje się jak lakier bezbarwny). Pędzelek jest średniej wielkości, a sam produkt pachnie jak każdy inny lakier do paznokci.

W grudniu i w styczniu na moich paznokciach pojawiały się ciemne kolory, dlatego zawsze przed nałożeniem lakieru nakładałam go jako bazę. Użyty do tego celu naprawdę chroni płytkę paznokcia przed odbarwieniem (zaznaczam od razu, że nie podbija koloru lakieru do paznokci).
Zastosowany jako warstwa wierzchnia nadaje cudownego połysku paznokciom! Nie rozpuszcza lakieru i nie tworzy prześwitów. Do tego rzeczywiście przedłuża trwałość i przyspiesza schnięcie lakieru. 

Dla zainteresowanych: Na pomalowanych paznokciach (lakier WIBO, Express growth, Trends NUDE nr 3: nałożyłam 5 warstw, a efekt w dalszym ciągu jest mało widoczny ;/) prezentuje się tak:


Oczywiście ten kosmetyk (jak każdy inny) u różnych osób może sprawdzić się inaczej. Wszystko zależy od tego jaką mamy płytkę paznokcia. Jeśli jest ona tłusta, to żadna, nawet najdroższa baza się nie sprawdzi i lakier będzie odpryskiwał. Osoby borykające się tym problemem przed pomalowaniem powinny sięgnąć po jakiś środek odtłuszczający (bezpieczny dla skóry i błon śluzowych!)

Reasumując jest to dobry kosmetyk za dobrą cenę. Robi wszystko to, co obiecuje producent, a do tego nie kosztuje fortuny. Warto spróbować :). 

Używałyście go?? Co o nim sądzicie?

Ciniax03

niedziela, 2 lutego 2014

Isana MED WASCHLOTION , Lotion do twarzy i ciała

Cześć!

W końcu przyszedł czas na wyczekiwane ferie! Dwa tygodnie istnego lenistwa! :D Wieczorem wybieram się do koleżanki. Winko + dobry film + rozmowy o facetach = CiniaxLove <3.

Dziś przygotowałam dla Was recenzję produktu, który już jakiś czas temu podbił moje serce w kategorii pielęgnacji twarzy tj.         Isana MED WASCHLOTION , Lotion do twarzy i ciała.


Kupiłam go w Rossmannie za ok. 5zł/300ml.

Proste i przyjemne opakowanie z atomizerem sprawuje się świetnie. Pompka dozuje idealną ilość produktu i działa bez zarzutów. 
Konsystencja preparatu jest dosyć wodnista. Produkt jest przezroczysty, zapach nienachalny, bardzo przyjemny (moim zdaniem podobny do zapachu kosmetyków dla dzieci).

Od producenta:

Preparat w połączeniu z wodą bardzo dobrze się pieni i łatwo rozprowadza. Stosowany jako żel do mycia twarzy idealnie usuwa makijaż, nawet ten wodoodporny. W tym celu myję nim twarz dwa razy, by mieć pewność, że żadne resztki makijażu nie pozostaną na mojej buźce. Używany jako żel do mycia ciała również sprawuje się bez zarzutów. Rzeczywiście w składzie zawiera łagodne substancje myjące, ale... mimo tego wysusza skórę. Zastosowany zarówno na twarz jak i na ciało pozostawia skórę ściągniętą i wołającą o dostarczenie wody
Wielkim plusem tego kosmetyku jest wartość pH 5,5 czyli taki odczyn jaki nasza skóra lubi najbardziej. Kolejną dobrą stroną tego kosmetyku jest skład.

Na pierwszym miejscu mamy wodę. Dobroczynnymi składnikami są:
  • glycerin- gliceryna, substancja nawilżająca, ułatwia transport substancji wgłąb skóry,
  • panthenol- prowitamina B5, substancja nawilżająca, przeciwzapalna, przyspiesza regenerację naskórka,
  • butylene glycol- substancja odpowiedzialna za prawidłowe nawilżenie skóry, ułatwia przenikanie substancji wgłąb skóry,
  • chamomilla recutita flower extract- wyciąg z kwiatu rumianku, wykazuje właściwości nawilżające i przeciwzapalne,
  • equisetum arvense extract- wyciąg ze skrzypu polnego, antyoksydant, substancja o właściwościach przeciwzapalnych,
  • salvia officinalis leaf extract- wyciąg z szałwii lekarskiej, substancja wykazująca właściwości przeciwzapalne, bakteriostatyczne, przeciwłupieżowe. Znajduje zastosowanie w preparatach do cery tłustej i trądzikowej,
  • rosmarinus officinalis leaf extract- ekstrakt z rozmarynu, przeciwutleniacz,
  • urtica dioica extract- wyciąg z pokrzywy,
  • melissa officinalis leaf extract- wyciąg z melisy,
  • humulus lupulus extract- wyciąg z chmielu, substancja o właściwościach przeciwzapalnych i przeciwbakteryjnych, antyoksydant,
  •  citric acid- kwas cytrynowy, substancja kariolityczna o właściwościach złuszczających dzięki czemu usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę,
Preparat zawiera również emulgator, trzy konserwanty oraz jeden humektant

Mi to nie przeszkadza. Przede wszystkim  trzeba wziąć pod uwagę, że nie jest to kosmetyk organiczny:).

Reasumując miałam małe przerwy z tym produktem, jednakże zawsze do niego wracałam z podkulonym ogonem!! Mimo tego, że wysusza urzekł mnie tym jak szybko i efektownie usuwa makijaż. Nie podrażnia oczu, nie zapycha. Naniesiony na rankę nie wywołuje uczucia pieczenia. Jest ze mną od czterech miesięcy i  przy stosowaniu niemalże każdego wieczoru on nadal jest w buteleczce!! Wydajność pierwsza klasa!

Polecam go wszystkim tym, którzy tak jak ja nie lubią się bawić w demakijaż. Co do uczucia ściągnięcia...i tak zawsze powinniśmy nakładać jakiś krem :) wówczas o minusach tego produktu nawet nie ma mowy! :)
Jedynie osoby z cerą bardzo suchą powinny podejść do niego z większą ostrożnością. 

Czy kupię go ponownie?? Zdecydowanie tak! 

Używałyście tego produktu?? A może znacie jakieś kosmetyki podobne do tego? Koniecznie napiszcie o tym w komentarzach :). Chętnie przetestuję coś nowego :].

Pozdrawiam :*

Ciniax03

niedziela, 26 stycznia 2014

Walka z cellulitem- Bańki chińskie

Witajcie!

Na wstępie pragnę napisać, że nie jestem ekspertem w owej dziedzinie. To co Wam przedstawię jest oparte na wiedzy zaczerpniętej z internetu, rozmowy z kosmetyczką oraz testów na własnym ciele.
Po zdobycie większej ilości informacji zachęcam do przeprowadzenia rozmowy z fizjoterapeutą. 

Jeżeli jesteście ze mną od dłuższego czasu i regularnie czytacie moje posty, to wiecie, że kiedyś miałam mały problem z nadwagą. Będąc na "mojej diecie" schudłam 10 kg. Obecnie noszę rozmiar S, więc jestem postrzegana za osobę hmm...może nie chudą, ale "normalnego" rozmiaru. Mimo to cały czas borykam się z cellulitem na udach, pośladkach i boczkach. To nie pozwala mi z powodzeniem ubrać stroju kąpielowego, dlatego też szukałam odpowiedniej dla siebie metody walki z nim. A, że jestem osobą, która lubi wyzwania i niebanalne rzeczy wybrałam sposób na "Bańki chińskie".

Ten post powstaje głównie po to, by motywować i podtrzymać mnie w postanowieniu, że regularnie będę wykonywać masaż owym (można to nazwać) gadżetem.
Już kiedyś stosowałam tą metodę, jednakże lenistwo wzięło górę. W tym roku za cel postawiłam sobie jędrne, gładkie i smukłe nogi oraz pośladki.
 Po ukończeniu każdej serii, będę zdawać Wam relacje o efektach oraz uwzględnię wady i zalety wykonywania tego zabiegu kosmetycznego.

W jakim celu stosuję się bańki chińskie? Ich przeznaczenie jest wszechstronne. Możemy nimi wykonać masaż relaksacyjny, zdrowotny jak i antycellulitowy. Ten ostatni polega na zassaniu przez bańkę naszą skórę, a wraz z wykonywaniem kolistych ruchów powoduje rozbicie tkanki tłuszczowej, co wiąże się z redukcją cellulitu. Powoduje również pozbycie się niepotrzebnych produktów przemiany materii oraz toksyn.


Jedną z najważniejszych czynności zanim rozpoczniemy wykonywać zabieg jest zapoznanie się z listą przeciwwskazań.
Masaż nie powinien być wykonywany w okolicach łydek, nerek, łopatek oraz biustu. Nie jest wskazany kobietom w ciąży, a także podczas menstruacji.
Innymi przeciwwskazaniami są:
  • nowotwory,
  • gruźlica,
  • wysiękowe zapalenie stawów,
  • gorączka,
  • zmiany skórne,
  • uszkodzenia naskórka.
  • żylaki,
  • siniaki (do 24h po "wylewie" podskórnym)
Gdzie można wykonywać masaż?  Masaż można wykonywać na udach ( z tyłu i z przodu), na pośladkach, boczkach i brzuchu. (Ja jednak, w celu bezpieczeństwa wykonuję tylko na udach z tyłu, pośladkach oraz boczkach.)
Jak się okazuje zabieg ten możemy wykonać same w domu! Nie musimy wybierać się do kosmetyczki i płacić za to od 40 do 60 zł (w tej granicy waha się cena za jeden zabieg).
A więc gdzie możemy je dostać?? Bańki chińskie dostępne są w aptekach, na allegro i innych tego typu stronach internetowych. Ja swoje zamówiłam na allegro za 16 zł. W opakowaniu dostajemy cztery gumowe bańki rożnych wielkości. (Od samego początku stosuję tą druga od lewej) :).



Jak stosować? Tu obejmuje pojęcie seria. Na każdą serię przypada od 8 do 10 zabiegów. Masaż należy wykonywać co drugi dzień. Oczywiście za każdym razem uwzględniając przeciwwskazania!!! Wypadki chodzą po ludziach, dlatego jeśli w dzień zabiegu nabijemy sobie siniaka, skaleczymy się itd. to na prawdę nic się nie stanie jeśli wykonamy go dzień później. Jeżeli chcecie powtórzyć serię to przerwa pomiędzy nimi powinna wynosić minimum 7 dni.

Jak wykonać masaż? Na samym początku należy przygotować dane miejsce poprzez masaż (palcami) lub po prostu na chwileczkę wejść pod prysznic i na zmianę raz ciepłą, raz zimną wodą płukać załóżmy na to uda, w celu poprawienia krążenia krwi.
Taki masaż przygotowawczy w moim przypadku trwa minimum 5 minut na każdą nogę. 
Następnie obowiązkowo sięgamy po oliwkę! Dobrze natłuszczamy nasze uda, boczki, pośladki, ponieważ tylko wtedy bańka będzie dobrze sunąć po naszym ciele. Do tego celu używam oliwki do masażu antycellulitowego z Ziaji. Kupiłam ja w Rossmannie za 16 zł/500ml. Oczywiście może to być jakakolwiek oliwka dla dzieci. Ja jednak dla lepszego efektu wybrałam tę.


Kolejno do bańki nalewamy trochę oliwki i smarujemy również jej brzeg. Zasysamy ją obok kolana z zewnątrz i zaczynamy wykonywać koliste ruchy kierując się od dołu ku górze, natomiast wracamy w dół po zewnętrznej stronie uda. Zabieg powinien trwać od 10 do kilkunastu minut na jedną stronę! (w moim przypadku jest to 15 minut, czyli pół godziny na masaż obu stron).
W miarę wykonywania zabiegu noga (udo, pośladek) rozgrzewa się=robi się czerwona. Miejscami mogą też pojawić się siniaki oraz czerwone krostki, które zazwyczaj szybko znikają.

Czy masaż ten boli? Tak ;/. Na samym początku nawet bardzo. Ból zależy również od tego jak mocno zassiemy bańkę na skórze. Jednak jest dobra wiadomość- ból w raz z kolejnymi zabiegami się zmniejsza :).


Pokładam w tym wielkie nadzieje :). Jak już wspomniałam wcześniej, kiedyś wykonywałam ten masaż i zaskakujące efekty były widoczne już po piątym zabiegu!
Mam w planach wykonać minimum 2 serie. Oczywiście o ile dotrwam :D. Między czasie jak dotąd, będę regularnie ćwiczyć. Nie mogę się doczekać efektów!
Życzcie mi powodzenia! :P

Słyszałyście o tym sposobie walki z cellulitem? A może go stosujecie albo stosowałyście?? Koniecznie piszcie o tym w komentarzach. Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania! :)


Ciniax03 

środa, 22 stycznia 2014

Zdobycze

Dobry wieczór! 

Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku :). Pewnie niektóre z Was już teraz cieszą się feriami i czerpią z odpoczynku tyle lenistwa ile tylko można! Ja jeszcze chwilę muszę na ten czas poczekać :). Jutro ostatni stresujący dzień w szkole...myślę, że z ocenami na półrocze wypadnę całkiem nieźle :] ale w tym poście nie o tym mowa :P.
Chciałabym się z Wami podzielić moimi "zdobyczami" w dosłownym znaczeniu tego słowa. Kosmetyki Balea, Alverde nie są dostępne w Polsce. Mogą Nam wpaść w ręce po przez drogę internetową, bądź osobiste odwiedzenie niemieckiej drogerii dm. Ja ich nie zdobyłam ani tak, ani tak :P. Mam siostrę w Niemczech i to ona zakupiła mi kilka produktów. Nie są to Bóg wie jakie kosmetyki...jestem na etapie kończenia zapasów lecz zdecydowałam, że takie male do codziennej pielęgnacji nowości się przydadzą.


1. Alverde, Beauty&Fruit 3in1 reinigungsschaum- jest to nic innego jak pianka do mycia twarzy LIMETKA&JABŁKO. Łączy w sobie trzy funkcje w jednym: 1. delikatne i dokładne oczyszczenie skóry normalnej i mieszanej, 2. demakijaż, 3. tonizuje skórę. 
Używam jej już od jakiegoś tygodnia i muszę przyznać, że nawet z wodoodpornym makijażem radzi sobie świetnie :] ale to na razie tyle w tym temacie :). Na szczegółową recenzję jeszcze za wcześnie :).
Dla zainteresowanych skład: aqua, alcohol*, coco-glucoside, sodium coco-sulfate, glycerin, malus domestica fruit wather, glyceryl oleate, citrus aurantifolia fruit extract, citric acid, tocopherol, hydrogenated palm glycerides citrate, parfum**, limonene**, citral**, linalool**
Możemy ją dostać w niemieckiej drogerii dm za ok. 3E/150ml.

2,3,4 Balea-żele pod prysznic o bardzo świeżych, nienachalnych nutach zapachowych. Miałam już kilka żeli z tej firmy i sądzę, że są to produkty jak najbardziej warte uwagi :). Ich cena jest śmieszna w stosunku do jakości. Bardzo dobrze się pienią, są wydajne i przede wszystkim nie przesuszają skóry. Cena to ok.60centów/300ml. Naprawdę polecam :).

Teraz przyszedł czas na kosmetyk, za którym chodziłam już od jakiegoś czasu. "Przeczesałam" 4 drogerie Rossmann w poszukiwaniu tego produktu, aż w końcu znalazłam go w małym niepozornym Rossmannie, gdzie myślałam, że go na pewno nie będzie :D (jednak to prawda, że pozory mylą :D).
Mam tu na myśli Błoto z Morza Martwego WHITE FLOWER'S.

Zapłaciłam za nie na promocji ok. 15zł/500g. Cena standardowa to ok. 21 zł.
Skład: Maris Limus (100% Błoto z Morza Martwego).


Nie wiem czy jego promocja jeszcze trwa. Zobaczymy jak się sprawdzi. Dziś pierwsze użycie. Zapowiada się obiecująco.
Od producenta:

To już wszystko z czym chciałam się dziś z Wami podzielić :).

Testowałyście już to błotko albo piankę do mycia twarzy Alverde??

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy 

Ciniax03